Czy to wina trenera, czy prezesa, że żużlowcy Stelmetu Falubazu ścigają się wolniej?
Że niektórzy zawodnicy Falubazu w końcówce sezonu znacznie obniżyli loty, to jedno, ale najistotniejszy powód niepowodzenia w play off, to chyba jednak kontuzja Nickiego Pedersena. Duńczyk z pewnością mógł mocno odmienić mizerne oblicze zespołu na torach we Wrocławiu i pod Jasną Górą. Niewykluczone, że gdyby Pedersen był zdrowy, to wynik półfinałowego dwumeczu ze Spartą zakręciłby się koło remisu. I być może dziś nie szukalibyśmy przyczyn klęski w Częstochowie, a pogodzeni z tym, że po tytuł mistrzowski i tak sięgnie Unia Leszno, z dużą satysfakcją oczekiwalibyśmy na srebrne medale. Ale cóż, skoro nie ma Pedersena, to i nie ma medalu. I właśnie w nieobecności duńskiego żużlowca – drugiego pod względem średniej biegopunktowej zawodnika w Falubazie – należy chyba upatrywać najpoważniejszej przyczyny niepowodzenia w play off.