Po rejestracji list, ugrupowania nie tracą czasu. Kampania wyborcza ruszyła. – Czujemy się wyrolowani przez kierownictwo ludowców w Lubuskiem. Ustalenia na szczeblu krajowym były inne - mówi Olimpia Tomczyk - Iwko, szefowa struktur Kukiz’15 w naszym województwie, odnosząc się do decyzji szefowej lubuskiego PSL w sprawie wspólnej listy do Sejmu.
Co jeszcze? – Głośnym echem odbiło się po Gorzowie, że na pierwszych miejscach naszej listy są reprezentanci Zielonej Góry - przyznała wczoraj Anita Kucharska - Dziedzic, jedynka listy Lewicy.
Trudno stwierdzić, czy w takiej atmosferze po wyborach można liczyć na reaktywację Lubuskiego Zespołu Parlamentarnego.
Ile jest cukru w cukrze, czyli ile Zielonej Góry jest w Gorzowie
Wczoraj w Gorzowie przedstawiciele Lewicy zaprezentowali kandydatów z północy. – Głośnym echem odbiło się po Gorzowie, że na pierwszych miejscach naszej listy są reprezentanci Zielonej Góry. Tak się jednak złożyło, że z Zielonej Góry są szefowie trzech ugrupowań tworzących nasze porozumienie lewicowe. Na liście jest jednak wielka nadreprezentacja osób reprezentujących Gorzów i północ województwa – mówiła Anita Kucharska – Dziedzic, szefowa lubuskiej Wiosny, która wraz SLD i Partią Razem idzie do wyborów pod jednym szyldem.
Kukiz' 15 czuje się wyrolowany?
Sporów jest więcej. W ostatnich dniach media obiegła informacja, że członkowie Kukiz’15 w Lubuskiem nie wystartują z list PSL-u. – W praktyce tak to wygląda, bowiem na liście znalazła się tylko jedna osoba, Artur Groc – twierdzi Olimpia Tomczyk-Iwko, szefowa struktur Kukiz’15 w naszym województwie. – Czujemy się wyrolowani przez kierownictwo ludowców w Lubuskiem. Ustalenia na szczeblu krajowym były inne. Rozmawiałam osobiście z prezesem Władysławem Kosiniak-Kamyszem i zapewniał mnie, że zależy mu na tym, aby nasi kandydaci znaleźli się na liście. Rozmawialiśmy o kompromisie, ale ostateczny kształt listy absolutnie temu zaprzecza – przekonuje Tomczyk-Iwko. I argumentuje, że pierwotnie miała startować, jako „jedynka”, ale po sprzeciwie lubuskich ludowców i rozmowie z Pawłem Kukizem w końcu zdecydowała się wesprzeć listę z ostatniej pozycji.
– Udało się wynegocjować także trzecie miejsce dla Artura Groca. Nie ukrywam, że nasi członkowie nie byli chętni do startu na listach PSL-u ze względu na podejście kierownictwa tej partii w regionie. I chyba mieli rację, bo Jolanta Fedak ostatecznie, bez żadnych konsultacji, zarejestrowała listy bez mojej osoby. Szanuję wszystkich, ale takie zachowanie jest nie w porządku. Wyraźnie widać, że pani Fedak grała jedynie na to, żeby umieścić swoich ludzi na najlepszych pozycjach na liście – przekonuje Olimpia Tomczyk-Iwko. Zapowiada, że pomimo całej sytuacji nie wycofuje się z działalności w Kukiz’15.
PSL odpiera ataki
Nieco inaczej sprawę przedstawi wicemarszałek Łukasz Porycki z PSL. – Nie widzę rozdźwięku, jeśli chodzi o nasze ugrupowania – zapewnia. – Pani Olimpia wyjechała na zasłużone wakacje, ale szkoda, że akurat w terminie, kiedy rejestrowało się listy.
PSL odpiera też więcej ataków. We wtorek antyreklamę zafundował koalicjant z listy Łukasz Mejza, szef klubu Bezpartyjnych w sejmiku, mówiąc na konferencji o konieczności wymiany twarzy znanych od lat w polityce. – Startuję z tej listy jako gość. Znany jest mój stosunek do partii jako negatywny. Uważam, że czas na nowe twarze i za te słowa biorę odpowiedzialność. Mówię to, co młodym ludziom leży na sercu. Mamy parytety płciowe, ale nie mamy wiekowych. Szczególnie w polityce sejmowej mamy te same twarze od nawet 30 lat. Niektórzy zasiadają w Sejmie RP od początku parlamentaryzmu III RP. Jak mają rozwiązywać problemy młodego pokolenia, skoro są oderwani od rzeczywistości i nic w życiu poza polityką nie robili?! Rozumiem, że potrzebujemy doświadczenia starszego pokolenia, ale w połączeniu z energią, skutecznością i rozumieniem współczesnej rzeczywistości – a to jest charakterystyczne właśnie dla młodej generacji - wyjaśnia radny sejmiku, kandydat na posła. Słowa Mejzy za bardzo nie martwią ludowców. – Łukasz Mejza już drugą kadencję sejmiku przekonuje, że trzeba świeżego powiewu w lubuskiej polityce. Trzeba jednak zauważyć, że Jola Fedak nigdy nie była posłem, więc traktuje to jako wyzwanie. Jeśli dostaną się razem do Sejmu będzie to dream teem – wyjaśnia. – Tak jak w zespołach piłkarskich, młodość musi być uzupełniona doświadczeniem.
Jak będzie? Kto zdobędzie mandat?
Przedwyborczy sondaż Gazety Lubuskiej wskazuje niemal remis dla dwóch wiodących obozów: 37 proc. dla KO i 36 dla PiS. Do uznanych przez wyborców graczy należą też SLD – zdobyło w naszym sondażu 15 proc. i PSL – 6 proc. Rozdanie mandatów może być w regionie bardzo zróżnicowane. Czy możliwa będzie współpraca jak w dawnym Lubuskim Zespole Parlamentarnym? – Zawsze 12 lubuskich posłów i trzech senatorów może zrobić więcej niż osoba pojedyncza, chociaż jak widzimy przykład posła Jerzego Materny można coś ugrać też w pojedynkę, ale lepiej grać zespołowo, to na pewno przynosi większe efekty. Dla Lubuskiego powinna się liczyć tylko gra zespołowa – podkreśla wicemarszałek.
Propozycja PSL: Fedak premierem
We wtorek podczas wspólnego posiedzenia lubuskiego zarządu PSL i sztabu wyborczego zapadła decyzja o zaproponowaniu w Warszawie prezes Jolanty Fedak jako lubuskiej kandydatki na Premiera RP. - Kobiety z Lubuskiego powinny pełnić jak najwyższe funkcje w kraju. Stąd taka nasza propozycja, aby Lubuskie kojarzyło się nie tylko z premierem Marcinkiewiczem, który jako jedyny pełnił to najwyższe stanowisko w rządzie – podkreśla Łukasz Porycki z PSL, wicemarszałek województwa.
Dzisiaj w Warszawie podczas posiedzenia naczelnego komitetu wykonawczego lubuska delegacja przedstawi tę propozycję. – Jesteśmy pierwszym regionem, który zgłasza swoją kandydatkę, nie spodziewam się zbyt wielu ofert z innych województw – dodaje Porycki.
Jak to jest z Bezpatyjnymi?
Tymczasem brakuje jedności u kandydatów bezpartyjnych, których można znaleźć nie tylko na liście PSL, mają też być na osobnej liście Bezpartyjnych i Samorządowców (wczoraj jeszcze trwała rejestracja tej listy w Lubuskiem). – Dla mnie zawsze najważniejsze było dobro Lubuskiego i na tym województwie się skupiam, a to że niektórzy w innych regionach wolą troszczyć się o własne interesy, to jest zrozumiałe. Próbują rozgrywać nasz region. Ale my tutaj jesteśmy samodzielni – mówi Łukasz Mejza. – To Lubuszanie będą decydować o przyszłości regionu. Wraz z autorytetem samorządowym, jakim jest Janusz Kubicki podjęliśmy decyzję, że zrobimy to, co jest najlepsze dla Lubuszan i tworzymy szeroki centrowy blok z PSL.
- Niektórzy lubuscy działacze zdecydowali o tym, że pójdą do wyborów w Koalicji Polskiej, co w mojej ocenie ideą ruchu nie jest – podkreśla Paweł Zapeński, który ma być na liście Bezpartyjnych i Samorządowców. Co zatem jest ideą Bezpartyjnych? – Przede wszystkim zaangażowanie w sprawy samorządu lokalnego, ale nie tylko – wyjaśnia. - Scena polityczna jest w mojej ocenie dość mocno zabetonowana, ale wierzę, że dla Bezpartyjnych miejsce jest. Samo pojawienie się stronnictwa w dążeniu do dużej krajowej polityki świadczy o tym, że daje się Polakom kolejną alternatywę. Powiew innego niż do tej pory myślenia politycznego. Mnie podoba się szczególnie to, że na listach BiS są osoby o różnych przekonaniach, co jest wartością dodaną i świadczy o tym, że tak zwana wojna polsko - polska jest interesem polityków a nie zwykłych ludzi.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?