Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po pożarze odpadów w Zielonej Górze Przylepie cały czas trwają badania jakości powietrza

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Wideo
od 16 lat
Służby podsumowują działania po pożarze hali z niebezpiecznymi odpadami w Zielonej Górze Przylepie. W poniedziałek na miejscu pracowały jeszcze trzy zastępy strażaków. Cały czas trwają badania jakości powietrza i wody. – To, co się wydarzyło, to jest katastrofa i tak naprawdę wszyscy od soboty, godz. 15.30 zajmowaliśmy się tym, aby zapobiec sytuacji, która mogła być niebezpieczna nie tylko dla mieszkańców Przylepu, ale całej Zielonej Góry – mówił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki.

Zielona Góra Przylep. "To, co się wydarzyła to jest katastrofa"

W akcji gaszenia pożaru hali wypełnionej beczkami z niebezpiecznymi odpadami na terenie dawnych Zakładów Mięsnych w Zielonej Górze Przylepie wzięło udział ponad 370 strażaków, w tym 160 strażaków PSP oraz ochotnicy. Uczestniczyło też ponad sześćdziesiąt różnych specjalistycznych pojazdów.

– Akcja przebiegała bardzo sprawnie, była bardzo dobrze zorganizowana. Profesjonalne działania zakończyły się bardzo szybko. Wielkie zaangażowanie Państwowej Straży Pożarnej i strażaków ochotników, sprawiło, że już w niedzielę rano mogliśmy powiedzieć, że pożar jest opanowany – mówił wojewoda Władysław Dajczak, dziękując za podjęte działania.

– To, co się wydarzyło, to jest katastrofa i tak naprawdę wszyscy od soboty, godz. 15.30 zajmowaliśmy się tym, aby zapobiec sytuacji, która mogła być niebezpieczna nie tylko dla mieszkańców Przylepu, ale całej Zielonej Góry – mówił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. – Zakłady Mięsne w Przylepie nie były podłączone do miejskiej kanalizacji deszczowej, ani sanitarnej. Gdyby się tam dostały wody z akcji gaszenia, mogłoby dojść do niebezpiecznej sytuacji związanej z funkcjonowaniem naszej oczyszczalni ścieków.

Po pożarze. Są badania wód

Prezydent wyjaśnił, że na wszelki wypadek, ścieki z Przylepu zostały odcięte, są wypompowywane i przewożone dopiero po zbadaniu.

- Kanalizacja deszczowa, która jest na terenie tych zakładów powstała za czasów socjalizmu. Woda była odprowadzana do zbiorników rozrzedzających, które są wokół tego zakładu. Wiemy, że znajduje się tam woda skażona. Okazało się wczoraj w trakcie akcji, że jeden z tych zbiorników jest nielegalnie podłączony do jednego z cieków wodnych. Musieliśmy zablokować możliwość skażenia środowiska. Wczoraj zadysponowane zostały zbiorniki specjalne, do których będzie pompowana woda, która była używana do gaszenia. Zostanie wywieziona na składowisko odpadów niebezpiecznych.

Prezydent Kubicki przyznał, że zdaje sobie sprawę, że część wody z gaszenia pożaru mogła dostać się do gruntu. Podkreślił, że badania wody będzie prowadził sanepid, również na ogródkach działkowych.

– Poza naszymi ujęciami, są też ujęcia prywatne, które nie zawsze są zgłoszone, one również będą przez sanepid badane, czy nie doszło do skażenia. Będziemy dalej działać. To nie jest tak, że akcja się już zakończyła – mówił J. Kubicki.

Wojewoda podkreślił, że dotychczasowe badania wody prowadzone przez sanepid nie wskazują na skażenie wody.

Pożar hali. Działania WIOŚ

Od początku w akcji biorą udział też pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

– Nasze działania polegały na ciągłym poborze i pomiarze powietrza w kilku punktach wytypowanych na trasie chmury dymu, również nasze badania zostały podjęte w kierunku poboru prób wody ze zbiorników otwartych, jak i prób gleby w najbliższym otoczeniu. Wyniki prób wody i gleby będą nam znane jeszcze w tym tygodniu, bo jest to procedura laboratoryjna, której nie możemy przeskoczyć – mówił Mirosław Ganecki, Lubuski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. – Nasze działania będą szły w kierunku stwierdzenia zaistniałych szkód w środowisku, bo, co do tego to nie mamy wątpliwości.

Zdaniem szefa WIOŚ mogło dojść do skażenia gleby w pobliżu zdarzenia, stąd teren będzie musiał być poddany remediacji, czyli usuwaniu zanieczyszczeń z gleby, ale to dopiero wskażą wyniki badań.

– Dzisiaj należy się skupić na oczyszczeniu terenu, to nie jest nasze zadanie, ale będziemy sprawę pilotowali. Istotą sprawy jest to, aby przywrócić teren do normalnego funkcjonowania i użytkowania – podkreślił Ganecki.

Inspektor potwierdził, że pomiary jakości powietrza były i są prowadzone na bieżąco. Na miejsce przyjechało kilka wywrotek z piaskiem. Przywieziona została też słoma. Po to by związać niebezpieczne substancje, które są teraz połączone i wyglądają jak czarna maź.

– Teren jest zabetonowany. Wszędzie tam, gdzie może następować wyciek wody popożarowej, która może być skażona, natychmiast reagujemy i takie czopowanie tych miejsc następuje. Na teren przyjechało kilka wywrotek piasku i słoma. Działamy w ten sposób, aby związać zneutralizować te substancje – wyjaśniał st. bryg. mgr inż. Patryk Maruszak, Lubuski Komendant Wojewódzki PSP.

Pożar w Zielonej Górze Przylepie. Kiedy przedsiębiorcy będą mogli wrócić do pracy?

Akcja gaśnicza skończyła się w niedzielę, o godz. 20.20. Na miejscu w poniedziałek pracowały trzy zastępy strażaków, którzy weryfikowali, czy teren jest bezpieczny.

– Skupiamy się na tym, żeby przedstawiciele firm sąsiadujących z obiektem mogli wrócić, jak najszybciej do swoich prac. Prowadzony jest monitoring na poziomie zero i na dachach – mówił komendant lubuskiej PSP. – Mam nadzieję, że dzisiaj do końca dnia, kiedy minie wystarczający czas (24 godziny) i potwierdzi, że nie ma zagrożenia w powietrzu, teren będzie przekazany. Mieszkańcy Przylepu już w chwili obecnej mogą korzystać z terenów zewnętrznych. W naszych badaniach nie potwierdzamy substancji niebezpiecznych w powietrzu.

Pożar hali z niebezpiecznymi odpadami. Kto jest winien?

Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki zapowiedział, że przedstawi wszelkie dokumenty dotyczące tego, skąd, jak, dlaczego pojawiły się odpady w Przylepie oraz kto, za co odpowiadał, np. za sprawdzanie miejsca.

– Ale jeszcze nie dzisiaj. Skupiliśmy na tym, aby opanować wielką katastrofę, która tam się wydarzyła – mówił prezydent. – Wszystko wskazuje na to, że od jutra powinno być tam normalnie. Chcemy być pewni tego, że jeśli ktoś ma tam wrócić do pracy, żeby czuł się bezpiecznie.

Janusz Kubicki przypomniał, że proces utylizacji odpadów miał być rozpoczęty.

– Byliśmy po rozmowach z panią minister, żeby znalazły się pieniądze. Myślę, że teraz nie będzie na utylizację, ale na rekultywację. Wczoraj pani minister zadeklarowała, że będzie taka szansa – powiedział prezydent. – Teraz ten proces będzie wymagał innego podejścia.

Rozmowy z Minister Środowiska i Klimatu Anną Moskwą na temat dalszych działań potwierdził też wojewoda Władysław Dajczak.

– Teraz będzie trwała praca nad tym, aby to miejsce zostało w taki sposób uprzątnięte, aby nie zagrażało każeniu środowiska. O tym będziemy rozmawiali w ciągu najbliższych dni. Pani minister Anna Moskwa dziś rano przekazała mi, że będziemy w kontakcie z władzami Zielonej Góry w tej sprawie – mówił wojewoda.

Czytaj też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Po pożarze odpadów w Zielonej Górze Przylepie cały czas trwają badania jakości powietrza - Zielona Góra Nasze Miasto

Wróć na gubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto