Pożar Krosno Odrzańskie. Spłonął dawny tartak w Osiecznicy. Ten budynek to była historia powojennej wsi i wielu rodzin z nim związanych

Ostatnio strażacy mają pełne ręce roboty. Głośno było ostatnio pożarze domu jednorodzinnego w Sarbi. Pięcioosobowa rodzina straciła dach nad głową i będzie próbowała go odbudować. Bez pomocy jednak się nie uda. Kilka dni wcześniej doszło do pożaru dawnego tartaku w Osiecznicy.

Więcej o pożarze w Sarbi:

- W poniedziałek, 20 kwietnia, kilka minut przed godziną 23:00 rozległ się dźwięk syreny alarmowej, a z daleka widoczna była łuna ognia - opisują strażacy-ochotnicy z OSP Osiecznica, którzy brali udział w akcji. - Chwilę później było już wiadomo, że płonie dawny tartak na terenie gospodarstwa rybackiego przy ul. Krośnieńskiej w Osiecznicy. Niestety, ale już w momencie dojazdu pierwszych zastępów na miejsce cała konstrukcja objęta była ogniem. Działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i prowadzeniu akcji gaśniczej poprzez podanie kilku prądów wody w natarciu. Działania trwały przez kilka godzin.

Pożary w powiecie krośnieńskim:

Tartak nie działał już od kilkunastu lat, ale wielu mieszkańców pamięta jak było, kiedy był on czynny. - To wielka strata naszej wsi. Odkąd pamiętam znajdował się on w krajobrazie Osiecznicy - mówi radna sejmiku wojewódzkiego, Anna Chinalska. Jej mąż był kiedyś kierownikiem zakładu rybackiego, na terenie którego stała budowla.

- Bardzo wiele dachów domów w Osiecznicy i w okolicy miało drewno na dach właśnie z tego tartaku - podkreśla Chinalska. - Kiedyś wielu ludzi w Osiecznicy miało pracę i środki do życia dla wielu rodzin dzięki pracy w tym zakładzie. Ten tartak to powojenna historia Osiecznicy.

A. Chinalska opowiada, że jej mąż, Andrzej Chinalski podjął decyzję, aby wybudować tartak. Po co? Zakład rybacki szykował się do rozbudowy stawów (gospodarstwo zostało założone w 1947 roku przez ojca pana Andrzeja - Kazimierza Chinalskiego). Potrzebne były jednak materiały: drewno do budowy mnichów, zastawek oraz innych urządzeń.

Po wybudowaniu tartaku zakład rybacki pozyskiwał drewno z terenów wokół stawów na użytek własny. Później zaczął świadczyć usługi jak tartak. Najpierw było to gospodarstwo podległe Lasom Państwowym. Od 1952 roku zostało oddzielone jako samodzielne Państwowe Gospodarstwo Rybackie.

Rozmawiamy ze Zdzisławem Banaszakiem, obecnym prezesem Gospodarstwa Rybackiego "Karp" w Osiecznicy, a niegdyś szefem tartaku, który znajdował się przy ulicy Krośnieńskiej.

- Mam wielki sentyment do tego budynku. Przepracowałem tam ok. 20 lat. Kawał historii poszedł z dymem - mówi Z. Banaszak.

Jak dodaje, w latach 80-tych i 90-tych produkcja z osiecznickiego tartaku została wykorzystana na wielu okolicznych budowach, zwłaszcza domach jednorodzinnych. - Nasze więźby dachowe zostały wykorzystane m.in. przy budowie kościoła w Połupinie czy remontu świetlicy w Czarnowie - przyznaje Banaszak.

Pan Zdzisław opowiada, jak kiedyś tartak pracował nawet na trzy zmiany. - W sumie pracowało tutaj ok. 12 osób. Produkcja szła pełną parą. Potrafiliśmy osiągnąć połowę produkcji tartaku w Cybince, który był znacznie większym obiektem.

Od kilkunastu lat tartak był nieczynny. Został zamknięty ze względów finansowych. - Wciąż jednak służył w gospodarstwie rybackim na użytek własny - mówi Z. Banaszak. - Przykro, że wystarczyła chwila i już nic z niego nie zostało.

Zobacz też: