Przy Wiedźminie w Komorowie zatrzymał się czas. Teren po uszkodzeniu wiązu przez prawie dwa lata nie został uprzątnięty. Dlaczego?

Wiąz szypułkowy Wiedźmin, znajdujący się w Komorowie liczy ponad 460 lat. To najstarsze drzewo tego typu w Polsce. W 1974 roku wpisany został na listę pomników przyrody. Był potężny. W samym obwodzie miał aż 10 metrów! A wysokość? W 2004 roku sięgał nawet... 32 metrów! Wtedy jednak miała miejsce burza, która sprawiła, że odłamała się część drzewa, ale wiąz przeżył i rósł dalej. Później Wiedźmin liczył ok. 17 metrów. Aż w 2020 roku przyszła wichura i mocno uszkodziła wiąz.

- Powalony pień stanowi pamiątkę, niesie ze sobą wartości przyrodnicze, edukacyjne i historyczne - czytamy w piśmie podpisanym przez kierownika Ogrodu Botanicznego UZ, Radosława Skrobanię. - Szkoda, że w sąsiedztwie pomnika przyrody nie ma poprzednich pni, odłamanych lata wcześniej. Sugerujemy usunąć jedynie drobne gałęzie. Fragmenty grubych gałęzi mogą pozostać na miejscu do naturalnego rozkładu lub zostać podarowane w formie symbolicznej pamiątki placówkom oświatowym, ośrodkom edukacyjno-przyrodniczym czy naukowo-przyrodniczym.

Ponad 1,5 roku minęło od wichury. W Komorowie przez ten czas krajobraz przy Wiedźminie praktycznie nie uległ zmianie. - Nie nie zostało zrobione, zabezpieczone, złamany konar dalej leży - opowiada pani Renata, która mieszka w budynku, na który część drzewa spadła. Wtedy uszkodzone zostały m.in. brama, dach i weranda pani Renaty.

- Gmina nic z tym nie robi, a wiąz oplatany jest winobluszczem - dodaje mieszkanka Komorowa.

Pani Renata przyznaje, że to miejsce często odwiedzali rowerzyści, również z Niemiec. - A teraz to miejsce wygląda strasznie. Obraz nędzy i rozpaczy - przyznaje.

- Pień, który ma blisko 5 lub 6 metrów, cały czas tam leży. Gdyby nie pomoc strażaków w jego przesunięciu, to nie bylibyśmy w stanie podjechać pod nasz dom - stwierdza mieszkanka Komorowa. - To wszystko leży przed domem. Praktycznie pod naszym śmietnikiem.

Dopytujemy w urzędzie gminy Gubin o sytuację z wiązem. Jak się okazuje, samorząd obowiązują zalecenia, według których drzewo ma pozostać nietknięte. Mówi o tym Sobiesław Ogrodniczek, pracownik UG.

- W planach mamy jedynie odnowę ogrodzenia i szukamy obecnie wykonawcy - informuje S. Ogrodniczek. - Jeśli chodzi o sam wiąz, nie może być interwencji zewnętrznej, bo będzie to oznaczać niszczenie pomnika przyrody.

- Należy podkreślić, że wiąz obecnie opiera się o złamany konar, który od strony budynku. Ponadto cały pień jest spróchniały. Jeśli ruszylibyśmy wspomniany konar, to całe drzewo mogłoby runąć. Rozmawialiśmy z kilkoma fachowcami, którzy przyznają, że jakakolwiek większa ingerencja może sprawić, że wiąz się przewróci - wyjaśnia pracownik urzędu gminy.

Dodaje, że obecnie UG pracuje nad lepszym zabezpieczeniem terenu. W planach są też delikatne cięcia pielęgnacyjne górnej części Wiedźmina.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: