Skontaktowała się z nami Karolina Zinowicz z Gubina, która jest zaangażowana w pomoc dla uchodźców z Ukrainy, uciekających ze swojego kraju przed rosyjską inwazją. Pomaga też swojej rodzinie. Jej ciocia, 41-letnia Liudmyla wraz z mężem (61 lat) i synem (9 lat) przyjechali do Polski 19 lutego. Na pięć dni przed wybuchem wojny w Ukrainie.
Możliwe, że nie zdecydowaliby się na taki krok. Jak opowiada Liudmyla, przed wojną w ukraińskich mediach starano się tonować nastroje.
- Próbowali uspokoić obywateli, nie wywoływać paniki. Mówili, że nie ma potrzeby wyjeżdżać - opowiada 41-letnia Ukrainka.
Liudmyla była w kontakcie z siostrą z Gubina, która powiedziała jej, że w polskich mediach sytuacja w Ukrainie jest opisywana zupełnie inaczej. - Mama jej mówiła, że mówi się o napiętej sytuacji między Rosją i Ukrainą. Prosiła ciocię, aby przyjechali z rodziną do Polski, do Gubina na dwa tygodnie i zobaczyli, jak rozwinie się sytuacja - relacjonuje K. Zinowicz.
Liudmyla posłuchała i przyjechała z mężem oraz synem do swojej siostry. Na całe szczęście...
Stracili wszystko. Gdyby zostali, zginęliby w bombardowaniu
Państwo Slipec z synem mieszkali w Kijowie. Obecnie nie mają już do czego wracać. Jak usłyszeli z relacji znajomych, którzy zostali w Ukrainie, to budynek, w którym mieszkali został zbombardowany.
- Został zmieciony z powierzchni ziemi. Nie ma go - mówi Liudmyla.
To oznacza, że gdyby mieszkanka Ukrainy nie zgodziła się na propozycję swojej siostry z Polski, to zginęliby w swoim mieszkaniu w Ukrainie.
- To ogromna ulga. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, to pewnie nawet nie znaleźlibyśmy ich ciał... - przyznaje Karolina z Gubina.
Ukraińska rodzina, która dotarła do Gubina obecnie nie ma do czego wracać. - Nic im nie zostało. Chcieliby zostać tutaj, w Polsce - mówi K. Zinowicz.
Ale...
Nie są traktowani, jak uchodźcy przekraczający granicę po 24 lutego
Liudmyla wraz z rodziną przekroczyli polsko-ukraińską granicę 19 lutego. A to oznacza, że są traktowani jako turyści, a nie jako uchodźcy, chociaż przez wojnę stracili wszystko.
- Nie mówimy tutaj o osobach, które wcześniej zarabiały w Polsce. Nie są to ludzie, którzy od paru lat przyjeżdżają tutaj, coś tutaj mają, miejsce pracy, czy jakiekolwiek zakwaterowanie - wymienia K. Zinowicz. - Są to osoby, które tak samo jak inni uchodźcy z Ukrainy, uciekają przed wojną, więc gdzie jest ta pomoc dla nich? W potencjalnym miejscu pracy powiedzieli nam, że nie mogą ich zatrudnić bez papierów, które były wymagane przed zaostrzeniem konfliktu na Ukrainie.
Rodzina pytała o możliwości zatrudnienia w polskich urzędach. - Otrzymaliśmy informację, że ciocia może zostać zatrudniona po otrzymaniu konkretnego dokumentu, ale tylko na okres 18 miesięcy - dodaje Karolina. - Ponadto, nawet jeśli dostanie ten dokument, to musi dać pierwszeństwo wszystkim uchodźcom z Ukrainy, którzy przyjechali do Polski po 24 lutego.
Dostaną pomoc w Niemczech
Liudmyla wraz z rodziną oraz Karoliną Zinowicz sprawdzili, jak wygląda przyjmowanie uchodźców w Niemczech.
- Tutaj nawet nie sprawdzają, kiedy ktoś przekroczył granicę - podkreśla Liudmyla.
Rodzina z Ukrainy dostaje też od razu mieszkanie oraz finansowanie socjalne. Mogą też starać się o pracę. - Dlatego zdecydowali się na tę chwilę zostać po stronie niemieckiej, w Guben. Tak, żeby być blisko nas, ale jednak w Niemczech, bo tam mają lepsze warunki - opowiada K. Zinowicz.
Dodaje, że warto zwrócić uwagę na ten problem, ponieważ więcej rodzin z Ukrainy przyjechało do Polski na kilka dni przed wojną i należałoby im stworzyć odpowiednie warunki do tego, aby mogli się zaaklimatyzować w naszym kraju. - Wielu nie ma do czego wracać i należy ich traktować jak nowych, polskich obywateli - zauważa Karolina.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Polub nas na fb
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?