Słodki smak zwycięstwa Enei Zastalu BC Zielona Góra w Lidze Północnoeuropejskiej

• Kwarty: 22:23, 22:22, 24:22, 15:16.
• Dobrywka: 11:5.
• Enea Zastal BC: Zecević 22 (2x3), Kutlesić 20 (1x3), Hadzibegović 16, Alford 13 (2x3), Żołnierewicz 9 oraz Brewton 9 (1x3), S. Wójcik 5, Trubacz 0.
• Polski Cukier Start: Barnies 27 (7x3), Dziemba 17 (4x3), Cleveland 13 (1x3), Klavs 12, Dayshon 11 (1x3), oraz Młynarski 4 (1x3), Sherron 2, Szymański 2, Pelczar 0.

- Musimy zagrać zupełnie inaczej – mówił tuż po wtorkowym meczu Zastalu z kosowską Prishtiną trener zielonogórzan Oliver Vidin. Zastalowcy zagrali wówczas fatalnie w ostatniej kwarcie i przegrali różnicą 14 punktów. W drugim spotkaniu grupy A ligi ENBL zielonogórzanie rzeczywiście zagrali inaczej. Tym razem schodzili z parkietu jako zwycięzcy.

Pierwsze punkty zdobył Alen Hadzibegović, ale kolejnych 11 padło łupem koszykarzy z Lublina, którzy formalnie występowali w hali CRS-u jako gospodarze. Po 3 minutach było już 11:2 dla Startu. Na 2,5 minuty przed końcem inauguracyjnej odsłony Zastal przegrywał 11:21, po czym dzięki świetnej grze duetu Hadzibegović – Kareem Brewton doprowadził do stanu 23:22 po I kwarcie! Zryw Zastalu był imponujący! W drugiej kwarcie to Start częściej prowadził (najwyżej 37:30 w 16 minucie po punktach Mateusza Dziemby). Zielonogórzanie jednak nie odpuszczali i mimo że popełniali mnóstwo prostych błędów, na przerwę schodzili tylko z jednopunktową stratą do lublinian. Było tylko 45:44 dla Startu.

Zastal wszedł świetnie w trzecią kwartę. Wreszcie biało zieloni grali lepiej i uważniej w obronie. A w ataku? Zaczęło wreszcie wpadać. W 24 minucie po trójce Bryce’a Alforda Zastal prowadził już 57:52. Odjazd zielonogórzan? Nic z tych rzeczy. Lublinianie nie odpuszczali. Rozrzucał się Troy Barnies (w całym meczu zdobył aż siedem „trójek”), a po punktach Dziemby znów mieliśmy remis (57:57). Start wyszedł nawet na prowadzenie 62:57. Końcówka wyrównana, w ostatnich sekundach za trzy trafił bardzo skuteczny Aleksander Zecević i Zastal przed ostatnią kwartą prowadził minimalnie 68:67.

W czwartej kwarcie obserwowaliśmy koszykarska wymianę ciosów. Poziom może nie był zbyt wysoki, ale ambitna gra Zastalu mogła się podobać. Lublinianie wprawdzie pierwsi zdobyli punkty, ale Hadzibegović i Zecević odpowiedzieli na tyle skutecznie, by zielonogórzanie mogli objąć prowadzenie (74:70 po dwóch „oczkach” Zecevica). Start był jednak blisko i miał w swoich szeregach świetnego Barniesa. Amerykanin trafiał za trzy raz za razem i wyprowadził swoją ekipę ponownie na prowadzenie (79:77 w 35 minucie). Zastal wciąż był „w grze”. Zielonogórzanie na dwie minuty przed końcem prowadzili 82:79, ale Start zdobył cztery punkty z rzędu i wyszedł na prowadzenie (83:82). Końcówka niezwykle emocjonująca. Przy remisie 83:83 dwie „piłki meczowe” mieli zielonogórzanie, ale nie wykorzystali dogodnych sytuacji. Najpierw po przechwycie nie trafił Brewton, a w ostatnich sekundach przestrzelił Alford. Dogrywka!

A dogrywce? Niemoc Zastalu. Po dwóch minutach Start prowadził już 88:83. Po meczu? Absolutnie nie! Zastal podniósł się niczym Feniks z popiołu. Po punktach Kutlesića i Alforda zielonogórzanie nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale wyszli nawet na trzypunktowe prowadzenie (91:88 na 55 sekund przed końcem). Start zupełnie się pogubił i opadł z sił. Gdy Kutlesić trafił za trzy na sześć sekund przed końcem, stało się jasne, że zielonogórzanie tego meczu nie przegrają. Ostatecznie zwycięstwo 94:88! Brawo!

Po czterech meczach w rozgrywkach ligi ENBL Zastal ma na koncie dwa zwycięstwa i dwie porażki. Kolejne spotkanie w Lidze Północnoeuropejskiej z udziałem zielonogórskiej drużyny już po Nowym Roku. 24 stycznia ekipa Olivera Vidina zmierzy się z litewskim Siauliai. Wcześniej jednak nastąpi powrót na parkiety Energa Basket Ligi. 1 stycznia Zastal rywalizować będzie we Wrocławiu przeciwko mistrzowi Polski – Śląskowi.